Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między Ordnungiem a śmietnikiem

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński: Między Ordnungiem a śmietnikiem
Jan Pleszczyński: Między Ordnungiem a śmietnikiem Archiwum
Bałagan męczy, ale nadmierny porządek też. Przynajmniej mnie. I w idealnie uporządkowanym świecie zaczynam tęsknić do bałaganu.

W mieście lśniących galerii często tęsknię do małych sklepików i warsztatów, jakie można jeszcze napotkać w starych kamienicach w centrum Lublina, zwykle schowanych gdzieś na odrapanych podwórkach. W mieście pięknych chodników, jakby żywcem przeniesionych z miast słonecznego Południa, ale tak śliskich, że w zimie co rusz wywijam orła, tęsknię czasem za tymi zwykłymi szarymi płytami rodem z PRL, na których co prawda można skręcić kostkę, ale których podeszwa się trzyma. Na ścieżce rowerowej nad zalew tęsknię za wybojami Starego Gaju. W mieście eleganckich pubów i kawiarni tęsknię za zadymionymi spelunami z klimatem, gdzie pije się czystą wódkę, a nie wykwintne alkohole o zapachu myszy. Boję się, czy remont Ogrodu Saskiego nie zabije jego tajemniczości.

Wcale nie tęsknię do miasta, w którym każdy krzew ma być jednakowo i równo przystrzyżony, każde drzewko proste, każda alejka wysypana żwirkiem, trawa wszędzie równo przycięta, a wszystkie parasole w kawiarnianych ogródkach w jeden deseń, zgodnie z odgórnymi przepisami, albo poczuciem estetyki urzędnika czy redaktora naczelnego lokalnej gazety. Takie miasto jest dla mnie zimne, bez ducha i indywidualności. Jak mieszkanie, w którym wszystkie meble zawsze wyglądają tak, jakby dopiero wczoraj zostały kupione, wszystkie książki są ustawione równiutko na półkach, wszystkie ubrania pochowane w szafach, a parkiet nie ma ani jednej rysy. W takich mieszkaniach boję się wykonać jakikolwiek ruch, bo popsuję, naruszę, zarysuję, zniszczę. Zawsze się lepiej czułem w niezliczonych zakamarkach starego budynku KUL niż w nowoczesnym gmaszysku Kolegium. Wolę niewygody Wydziału Politologii UMCS niż zimne przestrzenie Wydziału Humanistycznego. Te stare budynki mają duszę.

Cieszę się, że w Lublinie wystarczą dwa kroki, by uciec z tętniącego i uporządkowanego miasta. Z racji miejsca zamieszkania często uciekam na ulicę Wapienną. Bardzo lubię nią spacerować, ale nie wczesną wiosną, gdy już nie ma śniegu, a jeszcze nie ma zieleni. W okolicach działek Wapienna jest jedynym wielkim śmietnikiem. Wygląda na to, że ludzie urządzili sobie tam po prostu dzikie wysypisko. Znaleźć na nim można wszystko. Takich miejsc, tuż obok głównych ulic miasta, jest mnóstwo.
Chciałbym, żeby władze i media zajęły się w pierwszej kolejności takimi miejscami, a potem walczyły o kolor parasoli, wymiary reklam i odcienie kostki brukowej. Wprawdzie dla mnie Ordnung absolutny jest obrzydliwy, ale śmietnik znacznie bardziej.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski