Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie płacz, opozycjo!

Kazimierz Pawełek
Za oknem kracze wrona, a w telewizorze - opozycja. Kracze tak i kracze niemal od zawsze, wieszcząc płaczliwie o najtragiczniejszym losie, jaki nas może spotkać pod rządami gabinetu Donalda Tuska. Najgłośniej i najrzewniej zawodzi chór pisowszczyków, czy - jak ktoś woli - jarosławitów, składający się ze znanych malkontentów, smutasów, gderaczy i płaczków żałobnych na dzień powszedni, niedziele i święta oraz na każdą inną okazję. Patrząc na nich i słuchając pień żałobnych ma się wrażenie, iż partia Jarosława Kaczyńskiego składa się niemal wyłącznie z płaczków, a Kasandra to jest przy nich mały pikuś.

Najgłośniejszy koncert biadolenia i kasandrycznego wieszczenia wszelkich możliwych nieszczęść dali kaczyści przed brukselskim szczytem, podczas którego premier Tusk miał ponieść sromotna klęskę, zaprzedać nasz kraj, żebrać o poniżającą jałmużnę i sprowadzić na nasz naród wszelkie klęski i nieszczęścia graniczące z końcem świata.

Chór pisowszczyków, śpiewający premierowi żałobne kantaty pod wszechmocną batutą swojego wodza, miał solistów zawodzących ponad miarę i ponad głosy innych. Byli to w większości stojący najbliżej wodza dworzanie i gwardziści. Markietanka Beata Szydło, jak przystało na kobietę, kwiliła w chusteczkę, tamując z trudem ogarniające ją spazmy; Adam Hofman, uchodzący za nadwornego Stańczyka, beczał i porykiwał czasami udając srogiego lwa. Najbardziej oddany giermek wodza, Mariusz Błaszczak, jak zawsze zalewał się łzami, które ciekły z jego oczu niczym z prysznica. Nawet partyjny twardziel Joachim Brudziński, który w PiS-ie pełni rolę partyjnego King Konga, dał się ponieść emocjom i biadolił o spisku z udziałem, jakby inaczej, Donalda Tuska, który zaakceptował haniebnie niskie dotacje dla naszego kraju.

Potem były długie narady i targi w Brukseli, po których odtrąbiono nasz sukces. Donald Tusk wrócił z tarczą, w aureoli zwycięzcy, bowiem - chociaż całość unijnych dopłat była niższa niż siedem lat temu - to my otrzymaliśmy nieco więcej niż wcześniej. Nawet tak zatwardziały przeciwnik rządu, jak Zbigniew Ziobro przyznał, że nie jest to porażka, ani też sukces. Wyjątek stanowili dworzanie Jarosława, którzy natychmiast podnieśli lament. Pierwszy, zaraz rankiem po brukselskim szczycie, zaczął biadolić w "Sygnałach dnia" Witold Waszczykowski, a zaraz po nim inni, roniąc łzy nad losem polskich rolników.

Najgłośniej zawodził niezawodny w tej konkurencji Mariusz Błaszczak, który nota- bene jest wyjątkowo płaczliwym młodzieńcem, nawet jak na standardy pisowskie. Nazywam go Mariuszek - Płaczuszek, jako że nie tylko ciągle popłakuje i biadoli, ale ma przy tym minę żałobnika, który jakby szedł w kondukcie pogrzebowym kogoś bliskiego, a w trumnie niesionej na ramionach przez aktywistów znajdowała się jego ukochana partia. Stąd też pomysł, aby temu zapłakanemu młodzieńcowi dedykować pastisz piosenki Franka Kimono:

Nie płacz, Mariusz, nie rycz,
Ja znam te twoje numery,
Gorzkie łzy kapią ci na koszulę
Z napisem: "Jarek to jest PiS-u King"…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski