Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skubanie dziadów

Kazimierz Pawełek
Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi panowała dość powszechna opinia, nie tylko wśród pesymistów, że po ich zakończeniu nastąpi lawina podwyżek. I, niestety, potwierdziło się to w całej rozciągłości. Podrożała benzyna, gaz, energia elektryczna, woda, kanalizacja, a w ślad za tym - żywność. Te i inne podwyżki odczuwa całe społeczeństwo, ale najboleśniej najbiedniejsi: emeryci i renciści. Dla nich wydatek każdej dodatkowej złotówki, ba, nawet dziesięciu groszy, stanowi problem.

Nic też dziwnego, że nastroje społeczne znacznie się pogorszyły i stały się ponure niczym mina Jarosława Kaczyńskiego podczas przemówień premiera Donalda Tuska. Ludzi ciągle dręczy pytanie, co jeszcze i kiedy podrożeje, a także o ile, bo że podrożeje, to nikt nie ma wątpliwości.

Kolejnym pytaniem jest, jak wysoka będzie rewaloryzacja emerytur i rent w 2012 roku? Jeszcze w maju i czerwcu nadzieje stypendystów ZUS-u, jak się żartobliwie nazywa rencistów i emerytów, były optymistyczne. Dochodziły bowiem słuchy, o czym zresztą pisała prasa, że w roku przyszłym świadczenia wzrosną o 4,2 proc. Niektórzy z polityków prorokowali, a zwłaszcza podczas kampanii wyborczej, że ten wzrost może być jeszcze większy. Tradycyjnie już w czasie kampanii wyborczej obiecuje się wiele różnych pięknych rzeczy, które nazajutrz po wyborach okazują się być z gatunku bajek nie z tysiąca i jednej nocy, a tylko tej jednej - wyborczej.

Kubeł zimnej wody na siwe i łyse emeryckie głowy wylał sam premier podczas sejmowego expose. Waloryzacja o 4,2 proc., która wydawała się pewna i nie do ruszenia, niczym solidny stalowy most wiodący do lepszego życia, okazał się być mostem zwodzonym. Oczywiście dla naiwnych stypendystów ZUS-u, którzy sami siebie nazywają emeryckimi dziadami.

Premier zapowiedział bowiem, że nie będzie waloryzacji procentowej tylko kwotowa, czyli w jakiś tam sposób uznaniowa: dla jednej grupy tyciu, tyciu, a dla drugiej jeszcze mniej. Jaka to będzie kwota i dla kogo, tego jeszcze nikt nie wie, chociaż wiadomo, że w sumie pieniędzy będzie mniej, bo trzeba zaciskać pasa. Stąd też nastroje wśród najbiedniejszych są niczym miny żałobnych dziadów po pogrzebie, którym rodzina zmarłego nie dała nawet złamanego centa.

Dlaczego rząd zaczyna oszczędności od skubania najbiedniejszych, rodzą się uzasadnione pytania? I dlaczego robi z gęby cholewę, jak mówi ludowe porzekadło? Przecież kto obiecuje i odbiera, ten się w piekle poniewiera, przypominają rozżaleni biedacy, czekający co miesiąc z pustą kieszenią na pojawienie się listonosza z dziadowskim groszem, jak nazywają swoje więcej niż skromne renty i emerytury.

Piekło jednak nie straszne decydentom, bo jak powiedział w przeszłości jeden z klasyków: rząd się sam wyżywi, a razem z nim wielkie hordy urzędników na państwowych i samorządowych synekurach, z partyjnych nadań i protekcji. Oni są praktycznie nie do ruszenia, jak też ich posady. Nawet Herkules nie dałby im rady, a co mówić o premierze, którego rząd wisi na cienkiej nitce ludowego sojusznika. A emeryci? To słabeusze niemający żadnego partyjnego oparcia. Emeryt nie zerwie sojuszu, nie zrobi w Warszawie zadymy ani strajku. On praktycznie nic nie może. Najwyżej może popłakać…


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski