Właściciel ośrodka narciarskiego w Chrzanowie poprosił klientów o wsparcie. Zainteresowanie przerosło jego oczekiwania

- Poszukuję 1000 świadków, że zachowany jest reżim sanitarny w ośrodku narciarskim w Chrzanowie - taki wpis na Facebooku firmy zamieścił właściciel ośrodka. Stok jest otwarty mimo rządowych obostrzeń.

W sobotę właściciel ośrodka wystosował do swoich klientów apel. Zbiera kontakty do osób, które mogłyby zaświadczyć, że przestrzega zasad bezpieczeństwa. W ten sposób chce się zabezpieczyć przed ewentualnymi karami. Zainteresowanie przerosło jego oczekiwania.

- Chętnych cały czas przybywa. Aż przestałem liczyć. Nie spodziewałem się tak dużego zainteresowania. Dziękuję za szeroki odzew - przyznaje Piotr Rzetelski, właściciel ośrodka i radny sejmiku województwa lubelskiego.

Do tej pory na stoku obyło się bez kar.

- Prowadzimy kontrole obiektu - informuje asp. szt. Faustyna Łazur z KPP Janów Lubelski. Ośrodek kontrolują także pracownicy sanepidu. Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, Katarzyna Wnuk, przyznała, że trwa analiza zgromadzonych materiałów. Rzeczniczka nie była w stanie wskazać terminu zakończenia postępowania.

Nie wierzą w pomoc

Ośrodek w Chrzanowie jest jedną z kilku firm w województwie, która działa mimo nałożonych na nie ograniczeń. Do akcji #otwieraMy dołączyło centrum rozrywki Laser Factory w Zamościu, cukiernia Kawałeczek w Lublinie i restauracja Swojskie Jadło na trasie z Lublina do Kraśnika.

Czynna jest też stacja narciarska w Kazimierzu Dolnym, gdzie szusowanie odbywa się w ramach zajęć edukacyjnych. Spragnieni wysiłku fizycznego mogą się też udać do siłowni należącej do centrum K1 na lubelskiej Kalinowszczyźnie. Warunek? Członkostwo w Polskim Związku Przeciągania Liny.

Kolejni przedsiębiorcy szukają sposobów, żeby działać mimo trwających obostrzeń. Według danych Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, na taki krok zdecydowało się nawet 20 tys. lokali. Zdaniem rządu, skala zjawiska jest dużo mniejsza.

- Mówimy o złamaniu obowiązującego rozporządzenia przez około 150-200 podmiotów, z rożnych gałęzi gospodarczych, głównie z gastronomii - powiedziała wiceminister Olga Semeniuk podczas wywiadu na antenie TVN24.

Przedsiębiorcy obawiają się, że jeśli rząd nie złagodzi obostrzeń to zbankrutują.

- Sytuacja przedsiębiorców jest bardzo trudna. Nie wierzę w rządową pomoc. Żyję nadzieją, że pozwolą nam pracować i że zima jeszcze potrwa - mówi Rzetelski.

W połowie miesiąca premier ogłosił, że ograniczenia potrwają do końca stycznia. Nie wykluczył jednak, że w przypadku utrzymującego się zagrożenia przedłuży restrykcje. Jak ustalili dziennikarze RMF FM, luzowanie obostrzeń ma rozpocząć się 1 lutego.

Jeden z rozważanych wariantów zakłada, że premier Mateusz Morawiecki ogłosi jeszcze w tym tygodniu częściowe otwarcie hoteli. Według RMF FM, ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.

Praktycznie pewne ma być otwarcie sklepów w galeriach handlowych. Takie rozwiązanie popierali w ostatnich dniach przedstawiciele rządu i wszystko wskazuje na to, że we wtorek premier ogłosi to podczas konferencji prasowej. Z doniesień RMF FM wynika natomiast, że rząd na pewno nie otworzy restauracji, ani siłowni.

We wtorek rano do doniesień rozgłośni odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller.

- Przed nami posiedzenie Rady Medycznej, która będzie omawiała kwestię luzowania obostrzeń. Czekamy na dane zakażeń z poniedziałku. Dziś na pewno takiej decyzji nie będzie. Ogłosimy ją przed weekendem. Nie spodziewam się jednak, by było to zaostrzenie obowiązujących przepisów - powiedział na antenie Polsat News.